Sesja noworodkowa w szpitalu (Żary, Żagań)
Marcel urodził się pod koniec stycznia w żagańskim szpitalu. Z Martą i Michałem umawialiśmy się na tę sesję jeszcze w grudniu, a ja nie mogłam się już doczekać informacji o narodzinach maleństwa. Sesja noworodkowa w szpitalu jest wyjątkowa pod każdym względem. Zwyczajowo wykonuję ją zaledwie 2 dni po narodzinach maleństwa. To jest taki czas, gdy rodzice jeszcze nie wiedzą zbyt wiele o swoim dziecku, pierwsze kilkadziesiąt godzin to niczym Matrix. Są emocje, łzy wzruszenia, śmiech, czasem niedowierzanie. I to uczucie, że ten maluszek jest przecież z nami od zawsze! Jak mogliśmy funkcjonować do tej pory bez niego?! Znam to uczucie doskonale, bo zadawałam sobie to pytanie po narodzinach własnej dwójki, wiele razy. W jednej chwili zapominamy o bólach porodowych, wielkim, ciążowym brzuchu, zgadze i innych dolegliwościach z ostatnich dziewięciu miesięcy. Jest tylko tu i teraz.
Emocje świeżo upieczonych rodziców
Dlatego ogarnia mnie niesamowite wzruszenie i radość podczas sesji noworodkowych w szpitalu i cieszę się ogromnie, że coraz więcej rodziców decyduje się na nie. Te malutkie stópki, które fotografuję, już nigdy nie będą tak malutkie i pomarszczone. Po powrocie do domu, w Was już nie będzie tych pierwszych, najświeższych emocji, oszalałych na punkcie dziecka rodziców. Michał, tata Marcela, wręcz płonął z radości kiedy wpadł na szpitalny korytarz z fotelikiem dla syna. Od Marty, z którą widziałam wcześniej podczas sesji ciążowej, mimo zmęczenia, biła taka cudowna matczyność. Nie wiem, jak natura to urządziła, że budzi się w nas ten instynkt, ale to jest przecudowne. Chociaż mam wrażenie, że to dociera do nas w bardzo zwolnionym tempie. Dlaczego warto to zatrzymać? Bo to Wasza pierwsza rodzinna sesja. Może będzie ich potem jeszcze kilka czy kilkadziesiąt, ale ta jest pierwsza i wyjątkowa.
Otulacze i inne akcesoria
Sesja noworodkowa w szpitalu rządzi się nieco innymi prawami, niż ta, którą wykonuję zazwyczaj w domu. Mamy przede wszystkim nieco mniej czasu, bo zazwyczaj ok. pół godziny. Nie mamy przy sobie tego wszystkiego, co mamy w domu pod ręką. Mama jest na ogół w szlafroku lub koszuli nocnej, co dodaje według mnie uroku. Ale są rzeczy, o których warto pamiętać dużo wcześniej. Jednym z akcesoriów (choć nie cierpię tego słowa), które mnie zachwyciło podczas naszej sesji, był otulacz z pięknym, leśnym wzorem. Był to prezent, który Marta dostała podczas baby shower. Idealny. Jeśli zastanawiacie się nad sesją noworodkową w szpitalu, polecam z całego serca podobne otulacze. Sprawdzą się też białe body, prześcieradełko, wszystko raczej w stonowanych kolorach. O tym, jak w ogóle przygotować się do sesji napisałam tutaj Ten wpis dotyczy akurat sesji domowej, ale śmiało możecie z niego korzystać przed sesją w szpitalu.
P.S. Zapraszam do obserwowania profilu na instagramie.