fbpx
fotografia noworodkowa,  fotografia rodzinna,  karmienie piersią

Sesja dla mam karmiących piersią – Żary

Sesja dla mam karmiących piersią to było moje marzenie, od kiedy zaczęłam fotografować noworodki. Spełniło się już drugi raz. W sierpniu tego roku, znowu miałam piękną okazję spotkać się z mamami karmiącymi piersią w Żarach. Dla niektórych to był debiut, dla innych druga taka sesja, dla mnie kolejne, wspaniałe przedsięwzięcie. Nie będę z siebie robić odkrywcy tematu i pomysłu, bo takich sesji na całym świecie, każdego roku powstają setki. I nie chodzi o to, by się prześcigać w pomysłach na stylizacje, ilość mam, czy miejsce. Liczy się cel, a dla mnie to spotkanie, małe oderwanie od codziennych sesji. Pokazanie naturalnego piękna, jakim jest mama i maluszek przy piersi. Tegoroczna sesja była dla mnie naprawdę wyjątkowa, bo dzień po powrocie z gór, w których biłyśmy z koleżanką rekordy w ilości kilometrów pokonanych na trasie. W nogach ciężar, ale w głowie lekkość.

Karmienie piersią – najważniejsze wspomnienia

Powtarzam to często, ale sama jestem mamą dwójki dzieci, z których każde karmiłam piersią po niespełna dwa lata. Napiszę banalnie, to były jedne z piękniejszych chwil w moim życiu. Wzrok maluchów wbity we mnie, kiedy jadły, ich bawienie się stopami albo odrywanie od piersi w najmniej odpowiednim momencie… o ząbkowaniu nie wspomnę. To rzeczy, których się nie zapomina, to bliskość, którą trudno potem odtworzyć, powtórzyć, ale bliskość, która procentuje latami. Sesja dla mam karmiących piersią jest dla mnie miłym powrotem do tego czasu. Sama, jako mama karmiąca, wzięłam udział w podobnej akcji i zdjęcie z tego spotkania stoi w moim mieszkaniu na honorowym miejscu, oprawione w ramkę.

Mamy karmiące

W tym roku, podczas naszej sierpniowej sesji, było dosyć szalenie. Niektórym mamom nie udało się dotrzeć na czas, ale miało to swój urok. Słońce, które na początku wydawało się bardzo ostre, wyjątkowo szybko chowało się za drzewami. Moje własne, osobiste dzieci, których tutaj nie zobaczycie, towarzyszyły mi tradycyjnie podczas zdjęć i jak zawsze dawały popalić. A ja gdybym mogła to fotografowałabym te moje mamy do samego rana. Najmłodsze maleństwa miały zaledwie kilka dni, najstarsze ponad dwa lata. Szalona Ewcia, przyjechała tradycyjnie ze swoimi bliźniakami. Wiem, że za rok zorganizuję kolejną taką sesję dla mam karmiących piersią. Może w innym miejscu, może w innym składzie, ale zawsze z takim samym entuzjazmem i radością.