Sesja narzeczeńska Ani i Piotra – Zielona Góra, Żary, Nowogród Bobrzański
Z Anią i Piotrem spotkaliśmy się w połowie drogi między Żarami a Zieloną Górą. Mieliśmy niesamowite szczęście, bo to był chyba jeden z niewielu tak ciepłych dni tej wiosny. Udało nam się złapać dużo słonecznych kadrów. Bardzo lubię sesje narzeczeńskie, bo dużo w nich miłości i śmiechu, czasem trochę powagi, ale bez przesady. Moi młodzi są rodzicami dwuletnich bliźniaczek – Wiktorii i Marysi, które przyjechały z nimi na sesję narzeczeńską. Każdy, kto organizował własne wesele z potomstwem na pokładzie wie, jak jest. To tak, jakby pilotowi boeinga dołożono jeszcze obsługę statku kosmicznego.
Na szczęście Ania i Piotrek załatwili na czas sesji opiekunów (dwóch super przygotowanych wujków, którzy na piknik wzięli ze sobą jakąś trzytonową paczkę chrupek kukurydzianych ), i mogliśmy skupić się tylko na młodych. Było bardzo dużo śmiechu, przytulania i czułości, czyli tak, jak bardzo lubię podczas wszystkich sesji. Czasem wszystkie stylizacje świata mogą nie wywołać tego efektu, jaki wywołują prawdziwe emocje.